wtorek, 9 lipca 2013

Wernisaż w galerii STALOWA 

W piątek 5 lipca odbył się wernisaż w nowej galerii na warszawskiej Pradze. Wystawa potrwa do 2 września. Bierze w niej udział 25 artystów, wśród których są uznani tacy jak: Edward Dwurnik czy Ryszard Grzyb a także młodzi m. in. Marcin Kowalik, Agnieszka Żak, wybrani przez dyrektora artystycznego galerii Krzysztofa Stanisławskiego. Na wystawie można obejrzeć moją pracę z 2011 roku: "Trawa na śniadanie", która była już prezentowana w Galerii -1 w Centrum Olimpijskim a także w Berlinie czy Norymberdze przy okazji cyklu wystaw "Warszawa malowana".

Postanowiłam napisać kilka słów o tym właśnie obrazie, jako że ma rozbudowaną warstwę literacką, a takich nie maluję wiele, uważając wkradanie się w meandry literatury za domenę literata. Inspiracji do namalowania tej pracy nie trzeba szczególnie tłumaczyć. Układ kompozycyjny jest kalką z obrazu Eduarda Maneta "Śniadanie na trawie". W oryginale dzieło przedstawia nagą kobietę w towarzystwie dwóch ubranych mężczyzn. W czasach, kiedy obraz został namalowany, wzbudził skandal, głównie ze względu wzrok nagiej kobiety, skierowany prosto w stronę widza. W 1863 roku wystawiony został na Salonie Odrzuconych.
"Trawa na śniadanie" przedstawia dwie kobiety w towarzystwie niedźwiedzia. Jeszcze wtedy byłam pod wpływem grafiki komputerowej, więc za szkic posłużył fotomontaż w Photoshopie. W miejscu leżącego mężczyzny pojawia się kobieta, która jest moim autoportretem. W dłoni trzyma ketchup, wycelowany w stronę siedzącej dziewczyny z głową świni. Na etykiecie ketchupu widnieje napis: "Sfumato ketchup". Termin sfumato, oznaczający w malarstwie łagodne przejścia z partii ciemnych do jasnych, dające mgliste, "miękkie" efekty kolorystyczne. Technika wykorzystywana była przez Rafaela Santi oraz Leonarda da Vinci. Jest to element, moim zdaniem, autoironiczny. Obok hybrydy z głową świni zasiadł oswojony niedźwiedź, z gestem powitania czy pozdrowienia. Kiedy praca pokazywana była w Berlinie, w którego herbie znajduje się wspięty na białej tarczy niedźwiedź, o czym dowiedziałam się na wernisażu, nie obeszło się bez zabawnych komentarzy pod adresem niedźwiedzia z obrazu. W tle, zamiast kobiety, zanurzonej w kąpieli, pojawia się matrioszka. Do dziś, dla mnie, dość zagadkowy i tajemniczy symbol. Wszystkie elementy obrazu zostały skomponowane intuicyjnie. Jeden z widzów spytał mnie: Co jest w czerwonym garze na pierwszym planie? Nie umiałam mu odpowiedzieć. Malując takie obrazy, tworzę przestrzeń, w którą widz wkłada swoje własne emocje, otwartą na  nowe znaczenia i interpretacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz